Rząd nie pokrywa w całości kosztów wdrażania reformy. Gminy otrzymują około połowy środków, o które można wnioskować – podkreśla ZMP.
Związek Miat Polskich przypomniał, że zgodnie z zapowiedziami premier Beaty Szydło, samorządy otrzymają na reformę oświaty dodatkowo środki w subwencji oświatowej - w 2017 roku – 300 mln zł, w 2018 – 159 mln zł, w 2019 – ponad 200 mln zł. Jednak według samorządowców „to +dodatkowo+ oznacza naprawdę rezerwę subwencji oświatowej (0,4 proc.), która jest ustalana co roku i służy na rozmaite nieprzewidziane koszty, w tym losowe (powódź, nawałnica itp.), a nie na koszty reformy”.
Samorządy skupione w Związku podkreślają, że rząd nie pokrywa w całości kosztów wdrażania reformy. Według nich, gminy otrzymują około połowy tych środków, o które można wnioskować.
„Na przykład Warszawa szacuje wydatki związane z reformą na 70 mln zł (otrzymała 3,5 mln zł), Poznań – 15 mln zł (wniosek na 1,3 mln, dostał 770 tysięcy zł), Gdańsk – 37 mln zł (otrzymał 500 tys. zł), Łódź – 70 mln zł (wyłożyła już 8 mln zł), Lublin – 17 mln zł (otrzyma – 805 tys. zł), Częstochowa wnioskowała o 8 mln zł (otrzymała 458 tys. zł)” – informuje ZMP.
Związkowcy podkreślają, że w najtrudniejszej sytuacji znajdują się małe i średnie gminy i miasta.
Według szacunków ZMP, w tym roku koszty wdrożenia reformy w całym kraju wyniosą ok. 1 mld zł. W pierwszej kolejności wydatki te zostaną przeznaczone na przekształcenia sieci szkół.
Zgodnie z analizą przygotowana przez ZMP, obejmą one przystosowanie świetlic i adaptację sanitariatów w szkołach podstawowych, na które, według JST, MEN przyznaje połowę potrzebnych środków.
Samorządy muszą także znaleźć środki na przystosowania i doposażenia pomieszczeń w dotychczasowych gimnazjach, z czego resort edukacji pokrywa ok. połowy kosztów, oraz na stworzenie i wyposażenie pracowni na potrzeby 7- i 8-klasistów. Związek podkreśla, że „MEN nie przewiduje na ten cel żadnych środków, mimo że właśnie te koszty są największe”.
Samorządy skupione w ZMP wskazują, że znaczącymi wydatkami na reformę oświaty są również koszty osobowe, do których należą odprawy z tytułu zwolnień dla nauczycieli. Według JST, są one trudne do oszacowania ze względu na silne zróżnicowania gmin pod tym względem.
Związek podał przykład m. in. Olsztyna, który zamierza zawnioskować o dofinansowanie kosztów wypłat odpraw dla zwalnianych nauczycieli w wysokości ponad 333 tys. zł.
„Z kolei Gdańsk informuje, że w mieście w ciągu trzech lat pracę straci około 700 nauczycieli, z tego połowa w tym roku szkolnym. Odprawa netto dla jednego nauczyciela mianowanego to średnio ok. 25 tys. zł. A gmina ponosi koszty brutto…”- podkreśla ZMP w przygotowanej analizie.
Związek Miast Polskich przeanalizował także koszty wygaszania gimnazjów, które w pierwszym roku mogą pochłonąć 445 mln zł, rok później 539 mln zł.
„W pierwszym roku wygaszania pozostanie w placówkach dwie trzecie uczniów, a w drugim jedna trzecia, dlatego koszt jednostkowy ucznia znacznie wzrośnie, a subwencja jest na ucznia i nie wzrośnie” – tłumaczy ZMP.
Samorządy podkreślają, że te wydatki nie są wzięte pod uwagę przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Według Związku, z wygaszaniem gimnazjów będą się również wiązały: „koszty zwiększonych wahań poziomu zapotrzebowania na nauczycieli, koszty zwiększonej nadwyżki wolnych miejsc w szkołach gminnych, koszty zmniejszenia liczby szkół elastycznych organizacyjnie czy koszty zrealizowanych inwestycji, które okazały się zbędne”.